Chciałabym upamiętnić wspaniałego artystę jakim był Alan Rickman.
Przyznaję, nie oglądałam wszystkich jego filmów. Nie byłam zagorzałą fanką, śledzącą każdy jego zawodowy krok. I tak, wyjdę na ignorantkę przyznając, że wyraźnie kojarzę go zaledwie z trzech ról. Te trzy role to Szeryf Nottingham z filmu "Robin Hood Książę Złodziei", Severus Snape z ekranizacji powieści "Harry Potter" J.K. Rowling i moja najulubieńsza czyli pułkownik Brandon z ekranizacji "Rozważnej i Romantycznej" Jane Austen z 1995 roku.
W tej roli zobaczyłam go po raz pierwszy i to ona sprawiła, że później zawsze widząc go czułam sympatię i podziw. Że bliżej przyglądałam się jego postaciom, że gdzieś tam zawsze był w mojej świadomości i zajmował szczególne miejsce w grupie moich ulubionych aktorów.
Alan Rickman był tym rodzajem artysty, którego odejście zamyka pewną epokę. Bez którego "świat nie będzie już taki jak dawniej". To był aktor dawnej szkoły, nie skupiony na byciu celebrytą, ale na pracy na sobą i swoim warsztatem, co było widać w jego filmach.
Prawdziwy artysta.
Wiem, że przegrał walkę z chorobą nowotworową, więc mam nadzieję, że tam gdzie teraz jest, jest mu lepiej.
Żegnaj panie Rickman...
Źródło/Source |
Niewiele obecnych aktorów emanuje taką klasą jaką on emanował. Wielka strata dla kinematografii.
OdpowiedzUsuńBardzo wielka. Ale póki mamy jego dorobek to w jakiś sposób dalej będzie żył i pamięć o nim również.
UsuńTo naprawdę smutna wiadomość. Moje serce również skradł jako pułkownik Brandon. Dziś na swoim tweeterze Yael Farber przypomniała piękną sentencję wypowiedzianą przez pana Rickmana, że “Talent is an accident of genes, and a responsibility.”
OdpowiedzUsuńDziękuję Doroto za ten post.
Proszę.
UsuńJego słowa są bardzo mądre. Zapisałam je sobie, bo przyznaję, że nie znałam wcześniej.