niedziela, 21 lipca 2019

Trochę o jednej z moich słabości

Mam fioła na punkcie natury. Chyba od zawsze. I nie ważne czy rozmawiamy o zwierzętach czy płytach tektonicznych. Jedno i drugie na równi mnie fascynuje. Taki ze mnie przyrodniczy freak.

Photo by IB Wira Dyatmika on Unsplash

Podczas górskich wędrówek nie raz potrafiłam zatrzymać się, by patrzeć na wiatrołomy, zalegające całe stoki niezliczone ilości powalonych pni i zastanawiać się jak silny musiał być wiatr, by powalić taką ilość tak wielkich drzew. Lubię też zatrzymać się też czasem podczas wędrówki, dajmy na to do Polany Chochołowskiej i podziwiać odsłonięty fragment warstw skalnych, który jest pofałdowany jak wierzch karpatki. Jakie siły tu działały, że te masy skalne wyglądają tak, a nie inaczej (i tak wiem, że to kwestia fałdowania podczas orogenezy alpejskiej, ale jednak jest to ogromnie fascynujące). 
Wiele razy zastanawiałam się czy to aby normalne takie zachowanie, bo inni idą i patrzą przed siebie na nie na boki... Hm, zawsze jednak na końcu przychodzi jedna myśli: jak mała i nic nieznacząca jestem w porównaniu z tymi  wszystkimi siłami. 


Photo by Annie Spratt on Unsplash

Na marginesie. Lubię skały. Są niesamowicie ciekawe. Każdy ich kawałek to przecież ogrom historii naszej planety i naszego regionu. Jakby się trzymało w ręce zawartość planetarnej kapsuły czasu. Właśnie! Widzieliście kiedyś skamieniałe żyjątka na wapieniach? Niesamowite, że mają po kilka milionów lat. Mam w domu skamieniałego amonita. Nie sądzę, że to zwierzątko, kiedyś było świadome, (jeśli miało jakąkolwiek świadomość), że zostawi po sobie ślad, który przetrwa tak długo, ale dla mnie myślenie o tym jest niesamowite. I to stworzonko jest bardziej wyjątkowe niż my, bo za kilkaset lat nie zostanie po nas nawet kurz, a taki amonit... sami widzicie, nadal jest. 
Wydaje mi się, że ludzie obecnie nie przywiązują uwagi do rzeczy małych. A takich małych rzeczy jest wokół mnóstwo i są fantastyczne. Z nich składa się rzeczywistość, która nas przecież otacza. 

Photo by Katie Moum on Unsplash

Ostatnio pochłonęłam pewną arcyciekawą książę, mianowicie "Strażnik kruków. Moje życie wśród kruków w Tower" Christophera Skaife (szczerze Wam ją polecam).
Czemu akurat ta książka? Kruki zawsze mnie fascynowały. To piękne majestatyczne ptaki, a jednak tak trudne w obyciu i niełatwe do oswojenia, że nigdy nie odważyłabym się nawet pomyśleć, że można trzymać je w przydomowej wolierze. Znalazłam jednak swój sposób okazanie podziwu dla tych ptaków; jakiś czas temu w przysiadł na moim przedramieniu, w formie tatuażu, Munin, jeden z kruków Odyna - chociaż tyle. 
Wracając do kruków z Tower. Na jednej z ostatnich stron książki znalazłam takie zdanie: 
"Jeśli miałbym spróbować podsumować swoją filozofię, brzmiałaby ona tak: zwierzęta mają osobowość podobnie jak ludzie i tak samo zasługują na szacunek."* 
Ileż jest prawdy w tych słowach. Podpisuję się pod nimi obiema rękami. 
Bardzo lubię zwierzęta. Jestem wychowana w szacunku do nich od maleńkości. Uważam, że powinniśmy sobie zasłużyć na sympatię czy przyjaźń zwierząt, a nie traktować ich tylko jak surowce czy narzędzia. Każda pomoc jaką mogę im wyświadczyć jest dla mnie bardzo ważna.
Tego roku na wiosnę znalazłam w ogrodzie kilka winniczków. Zrobiło mi się ich żal, bo było zimno, a niewiele jeszcze było ślimakowego jedzonka (czymkolwiek ono jest). Przyniosłam więc temu stadku plaster pomidora. Każdy winniczek dostał swoją solidną porcję. Nawet nie wiecie jaką dla mnie było radością patrzeć jak pomidor był przez nie zjadany. Lubię myśleć, że pomogłam im przetrwać do lepszych czasów.
W zeszłym roku w lecie miałam bardzo ciekawą przygodę, kiedy jeden z motyli odwiedzających mój ogród notorycznie każdego dnia siadał mi na głowie, ramionach, plecach. Po kilku dniach pozwalał się nawet brać na rękę. Fajne uczucie. Przemiło było czuć, że to stworzenie w jakiś swój motylkowy sposób mi zaufało.

Zdjęcie mojego autorstwa

A jak jest z Wami? Zauważacie takie detale w życiu codziennym jak nietypowe kształty drzew, chmur czy na przykład jakieś niezwykłe zachowania zwierząt? Czy nie rozglądacie się zbytnio wokół siebie? 
Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat. 

Pozdrawiam,
Dorota :)





3 komentarze:

  1. Mam wrażenie, że na temat ziemi wiedziałam więcej, kiedy byłam młodsza :-) Jak chyba większość dzieci przeżywałam kiedyś okres,kiedy najbardziej fascynującą rzeczą były dinozaury, historia geologiczna naszej planety czy węże, a ulubionym programem Animal Planet. Na szczęście co nieco z tej fascynacji pozostało i przyroda nadal jest ważnym elementem w moim życiu. Mam psa, więc należę do tych osób, które święcie wierzą w to, że zwierzęta są znacznie mądrzejsze niż byśmy (my, jako ludzie) podejrzewali. Lubię różne minerały i chętnie je kupuję. Fascynują mnie gwiazdy i kosmos (zdarza mi się co nieco o tym czytać, chociaż rzadko), a najbardziej chyba kocham drzewa i sprawia mi wielką przyjemność obserwowanie ich w różnych miejscach, patrzenie na ich konary czy nawet, czasem, wdrapywanie się na gałęzie.
    Dis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za opóźnioną odpowiedź. Ja mam niestety lęk wysokości i boję się wdrapywać, bo jak wejdę to już na drzewie zostanę. Również kiedyś dużo oglądałam kanałów przyrodniczych :) Teraz więcej szukam w internecie. Co do kosmosu to mam kilka kanałów na YT, które publikują ciekawe filmy na ten temat, które z chęcią oglądam.
      Co do zwierząt, to nie mam wątpliwości, że w wielu aspektach są mądrzejsze od nas.
      Lubisz drzewa? A słyszałaś o ścieżce w koronach drzew w Bachledovej Dolinie na Słowacji? Kładka jest poprowadzona wśród czubków chyba świerków. Można tam podziwiać nie tylko panoramę gór, ale i z bliska właśnie korony drzew. Nie byłam tam niestety, ale to miejsce jest wpisane na moją listę miejsc do obowiązkowego odwiedzenia :)

      Usuń
  2. Słyszałam o tej ścieżce i też pewnie kiedyś się wybiorę.
    Lęk wysokości mam również, dlatego jeśli już to nie wchodzę wysoko
    Dis

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.
Miło, że mnie odwiedziłeś. Zapraszam ponownie :)