Zbliża się jesień - pora roku, która najbardziej mnie inspiruje i którą uwielbiam. Jest tak cudownie piękna, a jednocześnie tak ulotna. Co dzień zmienia swoje oblicze, kolory, kształty - jednego dnia drzewa wyglądają jak z czystej miedzi i złota, a niedługo potem pozostają jedynie czarne pnie odznaczające się na jaskrawo rudym, grubym dywanie liści.
Jesień ma jedynie w swoim rodzaju światło dnia, miękkie, złotawe, łagodne, tak różne od rażącego blasku letnich dni.
Jesienią deszcze padają spokojniej, jakby melancholijnie, w sposób, który zachęca do przycupnięcia przy parapecie z kubkiem kawy i zagłębieniu się w rozmyślaniach.
Jesienią wszystkie lasy i parki są bardziej tajemnicze, kuszące. Aż chce się przejść ich ścieżkami, podziwiać jakie są piękne, zanim całkiem zasną, zanim staną się zimnymi, czarno białymi przestrzeniami...
Jesienią zawsze mam więcej weny, energii do działania i na realizowanie pomysłów. Między innymi właśnie dlatego przyszedł też czas, aby wrócić do bloga.
Zaglądałam sobie tu tak trochę nieśmiało od kilkunastu dni... jak do nie odwiedzanego dłuższy czas mieszkania. Przeglądałam posty, czytałam je, wracałam do dawnych historii.
Hm... i tak sobie w końcu pomyślałam, że najlepszym łącznikiem z ostatnim postem będzie post fotograficzny, bo obrazami najlepiej Wam przekażę to co było moim udziałem w te wakacje, a co skutecznie skradło mi czas na blogowanie :/
Więc może najpierw coś związanego z moim ukochanym Śródziemiem, czyli kolaż z pamiątkami z eventu fantasy "Podróże z Gandalfem". Prócz charakteryzowania kilku orków, zdarzyło mi się "wybielać" brwi Gandalfowi czy malować dzieciakom buźki ;) A żeby być spójnym z całym towarzystwem i tematyką imprezy, musiałam na szybko wymyślić sobie postać i tak oto sercem będąc krasnoludem, fizycznie zostałam elfem :)
Elf Szary (I edycja) i Elf Leśny (II edycja). Pasek wzorowałam na zapinkach do płaszczy jakie dostała Drużyna Pierścienia w Lothlorien. |
To lato obfitowało jednak przede wszystkim w turnieje rycerskie. Chociaż nie udało mi się być na wszystkich, które zamierzałam odwiedzić, to i tak ten sezon będę wspominać bardzo dobrze. Między innymi dlatego, że udało mi się podnieść poziom moich strojów, bynajmniej nie w sensie materialnym, ale w sensie jakości wykonania, użycia bardziej skomplikowanych wykrojów i ogólną spójność całego stroju z fryzurą i dodatkami.
* * *
Pod sam koniec wakacji udało mi się wyjechać na tydzień nad polskie morze. Pogoda była kapryśna, ale i to miało swoje plusy, bo niespokojne morze jest ciekawsze niż flauta, choć i wtedy można coś niecoś "cyknąć". Tak czy siak wróciłam z dużą ilością satysfakcjonujących zdjęć, a kilka z nich wylądowało w poniższym kolażu.
* * *
Na koniec tego post chciałam napisać, że cieszy mnie bardzo, że w pierwszej piątce najczęściej czytanych postów są moje opowiadania. Zdegradowały one nawet tak popularny wcześniej post o inspiracjach odzieżowych ze Śródziemia :)
Do następnego postu! :)
Witaj! Bardzo się cieszę, że znów postanowiłaś dzielić się z nami swoimi pomysłami, talentem i dziełami.
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękne zdjęcia i artystyczny wstęp. Bardzo podoba mi się sposób w jaki opisujesz jesień.
Widzę, że nie próżnowałaś przez ostatnie miesiące, i całe szczęście, bo wydaje mi się, że bezczynność nie jest w twoim stylu ;-)
Podziwiam za te stroje historyczne! Ponieważ od jakiegoś czasu sama trochę się w to bawię, wiem (tak mniej więcej) jak skomplikowane mogą być takie stroje. Sama nie zajmuję się szyciem (brak mi talentu, umiejętności i cierpliwości :-) -niestety- ale widziałam kroje.
Event związany ze Śródziemiem brzmi interesująco.
A polskie wybrzeże jest cudownym miejscem! Może woda nie ma 28 stopni, może nie jest turkusowa, za to mało jest na świecie równie pięknych plaż. Kocham nadmorskie lasy, zapach sosen, nagrzany mech i wrzosy! Od wielu już lat jeździmy nad Bałtyk i zawsze jest fantastycznie!
- Dis
Ach! Zapomniałam pożyczyć weny i czasu do tworzenia kolejnych opowieści! :-D
OdpowiedzUsuń- Dis
Witaj Dis :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie lubię nic nie robić. Jak to mówią natura nie znosi próżni, i mnie się to doskonale sprawdza :)
Prawda, stroje historyczne potrafią być uciążliwe w szyciu, zwłaszcza, że my znamy już różne krawieckie "drogi na skróty", których oni nie stosowali i chciało by się sobie życie ułatwić, ale wtedy już to już nie rekonstrukcja, ale chyba kostiumologia :)
Po pierwszym evencie byłam bardzo zadowolona, bo klimat i ludzie byli super, drugi jako że już wiedziałam z czym będę mieć do czynienia już nie zrobił na mnie takiego wrażenia, ale wspominam go równie miło :)
Co do Bałtyku, to też uważam, że nie jest gorszy o lazurowych plaż w ciepłych krajach. On ma po prostu swój urok - surowego, trochę kapryśnego, chłodniejszego morza, leżącego bardziej na północy. Z każdym wyjazdem podoba mi się coraz bardziej. I paradoksalnie lubię bardziej jak jest brzydka pogoda i morze się trochę gniewa, można wtedy podziwiać siłę tego żywiołu.
Dziękuję, za życzenia weny :)
Tak, gorsza pogoda nad Bałtykiem nie przeszkadza. ;-) Chociaż chyba najprzyjemniej jest, kiedy świeci słońce i wieje wiatr, wtedy jest i pogoda, i fale. :-)
OdpowiedzUsuń-Dis
Dokładnie, i można się opalać :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś do blogowania. Naprawdę podziwiam Twoje stroje i włożoną pracę w ich stworzenie. Są piękne. Również zdjęcia znad morza są bardzo klimatyczne. Mogłyby być w niejednym folderze turystycznym, reklamującym miejsce w którym byłaś.
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu :):):) Bardzo się cieszę, że się tu pojawiłaś, bo szczerze mówiąc bałam się, że porzuciłaś Bloggera w ogóle.
UsuńDziękuje za miłe słowa :)
Witajcie :)
OdpowiedzUsuńWow, jakie fantastyczne stroje! nie mam faworyta, bo podobasz mi się i jako elfka i jako średniowieczna dama :D w ogóle stroje wyglądają jak z jakiegoś pleneru filmowego :D
Też w tym roku byłam nad Bałtykiem i trafiła nam się pogoda patelnia xD osobiście lubię jak trochę powieje i są fale ;) ale za to miałam okazje wygrzać się w pełnym słońcu, co niekoniecznie wiąże się to u mnie z opalenizną, bo za bardzo się nie lubię opalać a jak już położę się na kocu to i tak słońce mnie nie "bierze". Ach te arystokratyczne geny ;P ;P
Jesień to też moja ulubiona pora roku. Lubię deszcz i stwierdzam z ręką na sercu, że kurczę, lubię wilgoć xD dlatego tak marzy mi się wycieczka do Szkocji :)))
Cześć :)
UsuńCo do pleneru filmowego to nasze stroje historyczne całkiem się do tego nadają. Ostatnio do kin (tych mniejszych, mam na myśli ni multipleksów) wszedł film. "Habit i Zbroja" o zakonie krzyżackim, gdzie wielu moich znajomych i nieznajomych rekonstruktorów brało udział w zdjęciach jako statyści, postacie epizodyczne itp. Btw, polecam jakbyście miały okazję zobaczyć czy teraz w małym kinie czy kiedyś w TV.
Nad Bałtykiem trochę brakowało mi ciepełka, żeby się tak wygrzać. Słonko świeciło i nawet się lekko opaliłam, ale brakowało wyższych temperatur.
U mnie od tygodnia leje deszcz, jest ciemno i ponuro, a raz nawet przez pół dnia była klimatyczna mgła... uwielbiam taką pogodę, stąd może i dlatego też chętnie wybrałabym się do Szkocji :D