I stało się. Znów przepadłam, Przegrzebując dysk w poszukiwaniu zdjęć Richarda Armitage dla pewnej Dobrej Znajomej, trafiłam na folder z muzyką. Muzyką z pierwszego Hobbita. To było jak otwarcie kapsuły czasu.
Najpierw nieśmiało odsłuchałam...
"Ponad Gór Omglony Szczyt"
... potem już śmielej cudny oryginał...
... ale najbardziej wzruszyła mnie ta piosenka...
"Song of The Lonely Mountain"
Siedzę tak już chyba drugą godzinę i słucham w kółko tych utworów. I powiem Wam, prawdą są te słowa :
"Współgra z myślami
szarpie struny świadomości
rozbrzmiewa wspomnieniami
tak niepowtarzalna
nieuchwytna
najpiękniejsza
Muzyka Serca"
Zdecydowanie wolę cudowny oryginał jak to pięknie nazwałaś. Dawno nie słuchałam Neila Finna i to jest bardzo miłe przypomnienie. Dziękuję Doroto :*
OdpowiedzUsuńTo ja ci dziękuję Aniu. Dzięki Tobie "otworzyłam" znów tę cudną skrzynię z napisem HOBBIT od której wszystko się zaczęło.
OdpowiedzUsuń