Nigdy nie wrzucałam poezji na bloga.
Dziś wyjątek.
Wiersz Sulejmana Wspaniałego dla jego żony Hürrem.
Dlaczego? Bo ładny,
bo prosty i na temat.
W prostych słowach Sulejman ujął wszystko.
***
"Tronie w mym samotnym schronieniu,
moje bogactwo, miłości moja,
mój księżyca blasku!
Mój najszczerszy przyjacielu, powierniku,
moje istnienie samo,
mój padyszachu urody, mój Sułtanie,
Życie moje, istnienie moje, czasie mego żywota,
moje wino młode, moje niebo,
Mój dniu wiosenny, moja młodości o wiosennej twarzy,
mój jasny dniu, moje kochanie, śmiejący się płatku różany.
Rozkoszy moja, mój wina pucharze,
moja gospodo, lampo, światło, świeco moja,
Moja pomarańczo, mój granacie i gorzka pomarańczo,
moja świecy śród nocy,
Moje ogrody, słodyczy, różo,
jedyna, co mnie nie smuci na tym świecie,
Moja święta, mój Józefie, moje wszystko,
królu w Egipcie mego serca,
Mój Stambule, mój Karamanie, moja ziemio anatolijska,
Mój Badachszanie, mój Kipczaku, mój Bagdadzie, mój Chrosanie,
moja żono pięknowłosa, skośnobrewa moja,
moja miłości o figlarnych oczach,
moja cierpliwa,
krew moja na twych rękach jeśli umrę, moja nie muzułmanko,
Jestem pochlebcą pod twymi drzwiami,
zawsze będę śpiewał twe pochwały,
Ja, kochanek o udręczonym sercu, o oczach pełnych łez, ja Muhibbi,
jestem szczęśliwy(...)"
***