środa, 28 września 2016

"Muzyczni ulubieńcy" #6

Dziś nietypowy post o muzyce z ostatniego tygodnia, bo prócz muzyki mam też dla Was trochę fotografii. Ale do rzeczy...

Dziś na warsztacie Adrian von Ziegler. Cenię bardzo jego twórczość. To człowiek bardzo utalentowany, a muzyka jaką tworzy jest jedną z najpiękniejszych jaką miałam okazję słyszeć. Kilka z jego utworów podsunęłam Wam już do posłuchania przy okazji publikacji  II części fanficku "Wyprawa pod Samotną Górę".  
Ja przez ostatnie kilka dni znów słuchałam muzyki Adriana von Zieglera, ale tym razem szukałam wśród jego utworów tych, których nie znałam wcześniej. Wśród tych kilku najciekawszych, najbardziej urzekł mnie "Autumn Forest". Jest on dosyć długi, bo ma aż 20 minut, ale niech Was to nie zraża - słucha się bardzo przyjemnie od początku do samego końca. 
Czemu mi się tak spodobał? Zaczęło się od samego tytułu utworu. Zaintrygował mnie. Głównie dlatego, że jesień jest moją ulubioną porą roku. Lubię gdy dni stają ciemne, ponure i deszczowe. Lubię szybko nadchodzące wieczory i pierwsze przymrozki, które tak ładnie ozdabiają białą koronką zamierający świat. Lubię też rażące, wręcz oślepiające swoim blaskiem, słońce - jakby chroniło urodę tej najpiękniejszej pory roku od zbyt natarczywych spojrzeń nas, śmiertelników...
Jesień jak żadna z pór roku jest magiczna, pełna niedopowiedzeń, tajemniczości... Kiedy przechodzi i w końcu jest to czuję się w końcu dobrze. Bo to jest mój świat - cichy, usłany dywanami rudych, czerwonych, żółtych liści, z siwymi woalami wolno sunących mgieł. Świat, który czeka na swój koniec, a mimo to ostatkiem sił staje się piękniejszy niż był przez cały czas swego istnienia...  

Zapraszam na wyprawę do jesiennego lasu... 

sobota, 24 września 2016

Nuda tu, nuda tam, czyli przeróbmy to i tamto, bo moja wersja będzie lepsza ;)


Dawno, dawno temu, kiedy wszyscy byliśmy młodsi, a Hobbit nie miał nawet roczku, rozczulając nas do granic wszystkim co autorzy w nim zawarli, od widoków Nowej Zelandii po najdrobniejsze szczegóły dekoracji, że o postaciach nie wspomnę, w czeluściach Internetu znalazłam pewien komiks o Thorinie. 

piątek, 23 września 2016

"Rzecz o przypadkach z lasu Sherwood" cz. 9




Rozdział 9


Droga na piętro zdawała się Guy'owi trwać w nieskończoność. Z jednej strony chciał jak najszybciej znaleźć się przy Elisabeth, a z drugiej nie wiedział jak się przy niej zachować. Wiadomość, którą otrzymał kilka sekund wcześniej mało nie zwaliła go z nóg. Czuł złość, głównie na siebie, ale i na Opatrzność. Czuł jakby z niego zakpiono – pokazano mu w lustrze wizję życia jakiego zawsze pragnął i jednym ruchem mu ją odebrano. Choć nie był zbyt wierzący upatrywał w tych tragicznych wydarzeniach ostatnich dni coś w rodzaju boskiej kary. Idąc do alkowy Elisabeth prosił więc w myślach Boga, by ten się zlitował i przerwał to pasmo nieszczęść i co gorsza, nie zabierał mu ukochanej kobiety. Bał się o nią. Zdawał sobie sprawę jak poważnie mogło to wpłynąć na jej zdrowie, nie tylko fizyczne. Słyszał nie raz, że pod tym względem kobieca psychika jest bardzo wrażliwa. Starał się sobie wyobrazić co dziewczyna może teraz czuć. Nie umiał. Pomyślał o dziecku. Dopiero teraz pojawił się żal – zagryzł wargi, czując wyrzuty sumienia, ale zwalił to na karb tego, że chociaż było nieoczekiwaną radością, nie zdołał się do niego przywiązać. W ciągu tych kilkunastu godzin. Wrócił myślami do Elisabeth - pluł sobie w brodę i przeklinał siebie, że jej nie dopilnował, że ten jeden raz odpuścił.
Podszedł ostrożnie do drzwi i nadstawił ucha. W środku panowała cisza. Pchnął lekko drzwi i wszedł do środka. W oświetlonym różowo-pomarańczowym światłem poranka pokoju dostrzegł leżącą na łożku drobną postać Elisabeth. Podszedł bliżej. Chyba spała. Wciągnął powietrze i usiadł obok niej ostrożnie, nie chcąc jej budzić. Była bardzo blada. Bezwiednie wyciągnął dłoń i dotknął jej policzka. W sumie nie wiedział po co to zrobił… ale gdzieś z tyłu głowy kołatał mu się cień okropnej myśli, której bał się, ale musiał się upewnić. Gdy jego palce dotknęły skóry dziewczyny, gdy poczuł ciepło żyjącej istoty, mroczny cień strachu w jego umyśle zniknął, a on poczuł tak ogromną ulgę, że zsunął się na podłogę i oparłszy głowę na dłoniach, zapłakał.

wtorek, 20 września 2016

wtorek, 13 września 2016

"Muzyczni ulubieńcy" czyli czego słuchałam w tym tygodniu? #4

Sentyment do tego co było zawsze wpływał w jakiś sposób na moje gusta. Lubię jak ciuch, mebel, czy nawet kosmetyk nawiązuje do dawnych stylów, historii itp. Bardzo podoba mi się styl mody damskiej XX-lecia międzywojennego. No i zawsze jest ciche westchnięcie jak patrzę na ówczesne ikony jak Pola Negri, Marlena Dietrich... Kobieco, uwodzicielsko i w ogóle wow :P 

środa, 7 września 2016

"Rzecz o przypadkach z lasu Sherwood" cz. 8





Rozdział 8


Płomień wił się i giął. Lizał potężne bierwiona ułożone w kominie. Ciszę co jakiś czas przerywał trzask suchego drewna trawionego przez ogień.
Elisabeth przymknęła oczy i starała się uspokoić głowę. Świat jej wirował przy każdym ruchu. Przesunęła dłońmi na oślep wokół siebie. Gładkość pod dłońmi i zapach jaki wciągnęła z kolejnym oddechem dały jej jednoznacznie do zrozumienia, że leżała w łożku.
- Pani?
Głos Mary dobiegający jakby z oddali odbił się w jej głowie nieprzyjemnym echem. Jęknęła.
- Dziecko… Dobry Boże…
- Mary…. - wyszeptała z wysiłkiem – Czemu tu jestem? Byłam na zewnątrz…
- Sir Locksley cię przyniósł. Zemdlałaś.
Z ust dziewczyny wyrwało się ciche westchnienie.
- Jak się czujesz dziecinko?
- Źle Mary.
Rozległo się pukanie. Chwilę później skrzypnęły drzwi. Elisabeth leżąc z przymkniętymi oczami nie widziała, że Mary wstała by je otworzyć.
- Jak się czuje?
- Nie przyszła jeszcze do siebie pani.
Marian spojrzała ponad ramieniem służki. Elisabeth była blada jak pergamin. Pani na Locksley zagryzła wargę w zamyśleniu opierając dłonie na lekko zaokrąglonym brzuszku.
- Poślę do wsi po znachorkę.
- Pani wybacz śmiałość, ale nie lepiej posłać do Nottingham po medyka?
- Nie, stara Matylda zna się na rzeczy.
Mary skinęła głową i spojrzała na Elisabeth.
- Biedne dziecko, wygląda jakby zaraz miała zemrzeć.
- Zamilcz. - syknęła Marian. - Myślę, że się mylisz. Czuwaj przy niej nim nie przyjdzie znachorka.
- Jak sobie życzysz pani.

poniedziałek, 5 września 2016

"Muzyczni ulubieńcy" czyli czego słuchałam w tym tygodniu? #3



Czasem starczy kilka sekund, żeby się zakochać. Jedno spojrzenie, jedno słowo i już wiesz, że to jest to. Z muzyką jest podobnie. Ileż utworów mija nas co dzień jak przechodnie na ulicy, obojętnych i szarych? Mnóstwo. W reklamach, radiu, telewizji, na YT. Ale niekiedy zdarzy się to szczęście, że włączysz odbiornik właśnie w TYM momencie, klikniesz TĘ piosenkę i wtedy się zaczyna. Muzycznie się zakochujesz i jest po tobie.

Dziś przedstawiam Wam trzy takie wyjątkowe utwory.